Każdy z nas ma gorsze dni, dni kiedy czuje się zmęczony, przytłoczony i kiedy wszystko jest na nie. Nie chce nam się, nie mamy energii, leżymy na kanapie. Czy to jest prokrastynacja? Otóż nie. Postanowiłem zacząć od tego, czym ona nie jest, ponieważ jest to popularne acz tajemnicze w dzisiejszych czasach słowo. Jedno z takich, którego być może czasem nadużywamy.
Definicja i przyczyny prokrastynacji
Prokrastynacją nazywamy – za Wikipedią – świadome odwlekanie pewnych czynności, wiedząc z jakimi konsekwencjami i wynikami takie zachowanie się wiąże.
Trzeba jechać na zakupy, uczyć się do egzaminu, który zupełnie dziwnym trafem jest już jutro, w pracy zbliża się deadline…Ilekroć mamy coś ważnego do wykonania okazuje się, że musimy posprzątać, pozmywać, wstawić pranie, ba, nawet uprać coś ręcznie bo jest ciężko poplamione. Albo zupełnie na odwrót – leżymy na kanapie, scrollujemy media społecznościowe, „nicnierobimy” a czas nieuchronnie biegnie do przodu i tchnienie każdej minuty czujemy na karku.
W tym momencie mentalnie w naszych głowach rodzi się samouspokajanie: „Przecież się nie byczę, coś przecież robię”, i drugie, z większym prawdopodobieństwem – samoutrudnianie: „Nie mogę przecież zabrać się do pracy, póki nie posprzątam tego bałaganu”. Dużo łatwiej przecież zabrać się za sprzątanie niż usiąść do papierów, pisania kolejnego rozdziału pracy na studia. Uciekając od trudniejszego łatwiej nam się skupić na zadaniach łatwiejszych.
Psychologiczne mechanizmy prokrastynacji
Jak wspomina Wiesław Łukaszewski, profesor psychologii w swojej książce „Motywacja bez mitów” i wywiadzie dla GW – odwlekanie może mieć funkcję obronną, ponieważ odkładając różne rzeczy jako mechanizm samoutrudniania, przeszkadzamy sobie w osiągnięciu wyniku, głównie po to, aby zapobiec porażce i jej skutkom. Ale jest jeszcze inna kwestia. Z danych dotyczących zachowań studentów podczas sesji wynika, że wzrasta spożycie alkoholu i intensywność życia towarzyskiego, czyli działania, które przeszkadzają w osiągnięciu dobrego wyniku egzaminacyjnego.
Takie działania mają jednak ciekawą właściwość – zapewniają nam względnie dobre samopoczucie zarówno w warunkach sukcesu, jak i porażki. Jeśli po imprezowym tygodniu uda nam się zdać egzamin mamy poczucie, że szczęście wyszło nam na przeciw – „nie uczyłem się, balowałem do samego rana a jednak zdałem, cud!”. Z drugiej strony w momencie, jeśli nie zdamy pojawia się mechanizm samousprawiedliwiania – „no tak, nie zdałem bo wiadomo, się nie uczyłem tylko balowałem”. To bardzo powszechny manewr, który z pewnością większość z nas doskonale zna. Ten mechanizm ma bardzo ważną zaletę – pomaga nam pozornie utrzymać swoją samoocenę. Innym,również bardzo powszechnym mechanizmem są postanowienia – od nowego roku/wakacji z pełnym optymizmem biorę się za siebie! Jednak przychodzą kolejne miesiące, stwierdzamy, że może jednak lepiej będzie zacząć już po wakacjach bo /milion wytłumaczeń/.
W tym momencie budujemy również iluzorycznie pozytywny obraz samego siebie, bo przecież „no tak, ja pracuję, biorę się za siebie tylko, jeszcze nie dziś bo muszę zrobić inne rzeczy, ale za tydzień to już na pewno!” Czyli przez ten tydzień żyjemy nadzieją i dumą, że działanie jest w toku, tylko jakieś ważniejsze sprawy nam przeszkadzają akurat w tym momencie.
Mechanizmy te dość wcześnie „odpalamy” w nas, bo już w dzieciństwie, przeto zdajemy się często ich nie zauważać bo w nich wzrastamy.
Sposób na prokrastynację
Pytanie co możemy zrobić, w jaki sposób zbudować pozytywną, i przede wszystkim realną do spełnienia motywację, która nie skończy się samobiczowaniem za kolejne niepowodzenie?
Po pierwsze powinniśmy w sposób realny ocenić czas i stopień skomplikowania procesu, w którym dochodzimy do celu. Słowo realny jest tu kluczowe, ponieważ często myślimy – czy wmawia się nam – że kluczowe jest pozytywne nastawienie. Otóż nie, ponieważ samo pozytywne nastawienie powoduje, że – w jego euforii – skupiamy się często na innych, pobocznych wątkach czy relacjach, nie jednak na celu. Tak więc jeśli tylko zależy nam na dobrym samopoczuciu, to pozostańmy przy pozytywnym nastawieniu.
Po drugie – co coraz częściej przywołują badacze i specjaliści od motywacji – ważny jest tzw. strategiczny pesymizm (!). Tak! Ponieważ umiarkowany, zdrowy pesymizm warunkuje roztropność działania, większą powściągliwość i rozwagę w działaniach, dopuszcza możliwość niepowodzenia i realizacji planu B na tę okoliczność. Wyobrażajmy sobie nie to, jaki cel osiągniemy tylko jak zamierzamy go osiągnąć. Kluczowa jest tu też ocena czasu w jaki chcemy ten cel osiągać, ponieważ często zakładamy nierealnie krótki czas, co sprzyja niepowodzeniom.
Bardzo dobrze sprawdzają się – u mnie wyśmienicie – wizualizacje planu działania. Są zresztą badania przeprowadzone na sportowcach, które mówią o tym, że ci, przygotowując się do zawodów dokładnie, w spokoju wizualizując sobie jaki i jak wykonają trening, które partie mięśniowe i w jaki sposób będą angażowane osiągają lepsze wyniki podczas decydującego starcia. Fakt ten jest wykorzystywany choćby w hipnozie dla sportowców, gdzie z równie dużą skutecznością przynosi efekty.
I wreszcie plan działania nie może być zbyt ogólny, nieostry, nieprecyzyjny, rozmyty. Nie może być sprzeczny z innymi planami i nie może być samospełniający się. Musimy mieć poczucie sprawności a nie poddawania się biegowi wydarzeń.
Bardzo ważną rzeczą którą już wyżej zasygnalizowałem jest też plan B. Jest on o tyle istotny, że jest swoistym wentylem bezpieczeństwa i daje nam komfort, że w przypadku niepowodzenia mamy wyjście awaryjne, które będzie prawie lub równie skuteczne co pierwotnie. Ciekawą rzeczą jest też to, że zwykle jeśli mamy plan awaryjny, to zazwyczaj nie musimy go wykorzystywać. A dzieje się tak dlatego, że najczęściej plan B przygotowują ludzie o wysokim poczuciu wpływu na zdarzenie, a więc mając wysokie poczucie sprawności zazwyczaj w sposób świadomy i wyważony realizują skutecznie pierwotnie założony cel.
PROKRASTYNACJA – Jak sobie z nią radzić?
Podsumowanie i Wnioski
W dużym skrócie opisałem część z przyczyn odwlekania. Pamiętajmy, żeby cele które przed sobą stawiamy nie były tylko entuzjastycznymi, motywującymi hasłami. Najważniejsze jest źródło naszej motywacji, musi ono być głęboko wewnętrzne, na chłodno i realnie ocenione, z odpowiednio założonym wymiarem czasowym przeznaczonym na ten cel i z odpowiednią dawką zdrowej samokrytyki.
Grzegorz Joule
Zapraszamy Cię do zapoznania się z naszą ofertą i wybrania warsztatów, które najlepiej odpowiadają Twoim potrzebom. Niezależnie od tego, czy dopiero zaczynasz swoją podróż, czy poszukujesz głębszego połączenia z samym sobą, mamy coś, co zaspokoi Twoje potrzeby.
Odwiedź naszą stronę z Warsztatami Rozwoju Osobistego i Duchowego, dołącz do społeczności osób, które podobnie jak Ty, pragną żyć pełniej i świadomiej.
0 komentarzy